Oczywiście, odzywają się nie niebiosa, lecz zwyczajny miejski strażnik, który siedzi w centrum monitoringu w Rynku i obserwuje bliźnich przez kamery. W odróżnieniu od kolegów z innych miast nie jest bezsilny, bo przy monitorach ma też mikrofon. Jeśli dostrzeże coś nieprawidłowego, może nacisnąć przycisk i zwrócić obywatelowi uwagę, a jego głos po kablu pobiegnie w wybrane miejsce i odezwie się z umieszczonego obok kamery głośnika.
Kamer z głośnikami jest sześć. Zamontowano je głównie przy obiektach dość znacznie oddalonych od centrum. Na przykład przy imponującym kompleksie boisk przy ul. Lubelskiej, gdzie strażnik pilnuje m.in., by wszyscy nałożyli odpowiednie obuwie. Są też przy kopalni złota Aurelia, przy orliku i przy odnowionym boisku obok ogólniaka.
Jeden z takich zestawów znajduje się przy tzw. zielonym oczku, zarybionym przez wędkarzy. Złotoryjski patent pomaga chronić je przed kłusownikami.
- Dzień dobry, centrum monitoringu się kłania - słyszą wędkarze, gdy zaczynają rozkładać wędki przy stawie. Sympatyczny głos pyta ich, czy mają kartę wędkarską i prosi o pokazanie jej do kamery.
- Dziękuję, wszystko w porządku. Życzę udanego połowu - oznajmia po chwili.
- Kamery mają 36-krotny zoom, więc gdy ktoś stoi nieruchomo i odpowiednio blisko, to wszystko można odczytać - wyjaśnia Andrzej Pazera, zastępca komendanta straży miejskiej w Złotoryi.
Choć system działa już od ponad roku, najczęstszą reakcją na głos z nieba jest zdziwienie. Wystarczy upomnienie strażnika, by ludzie podnieśli papierek lub przestali skakać po boisku w szpilkach.
Mieszkańcom Złotoryi nie przeszkadza, że Wielki Brat ma ich na oku.
- Niedawno mieliśmy do czynienia z kilkoma aktami wandalizmu - mówi Bartosz Jeziorski. - Ktoś pomazał elewacje budynków. Ktoś zniszczył pamiątkową studnię otwartą na 800-lecie. Jeśli monitoring pomoże wyeliminować takie przypadki, jestem za. A głośniki, dzięki którym można na bieżąco zareagować, to świetne rozwiązanie.
Andrzej Pazera wyjaśnia, głośniki wystarczają tylko w przypadku drobnych wykroczeń. Kiedy strażnik zobaczy na ekranie monitora dewastację mienia lub bójkę, to nie strzępi języka, lecz wysyła na miejsce patrol.
Skutek jest taki, że na wszelki wypadek chuligani omijają szerokim łukiem miejsca obserwowane przez Wielkiego Brata.
- Nie notujemy tam żadnych naruszeń prawa - informuje asp. Janusz Kowalczyk ze złotoryjskiej Komendy Powiatowej Policji.
Co sądzisz o takiej formie monitoringu? Ma szansę sprawdzić się w innych miastach?
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?