MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Złotoryja: Rodzina na własną rękę doszła prawdy

Piotr Kanikowski
Zbigniew Neska walczył o ukaranie sprawcy wypadku
Zbigniew Neska walczył o ukaranie sprawcy wypadku Piotr Krzyżanowski
84-letni Stanisław Neska zmarł 18 września 2010 roku w lubińskim szpitalu. Miał połamane żebra, nogi, obojczyk, krwotok wewnętrzny. Dwadzieścia różnych obrażeń. Dwa dni wcześniej na przejściu dla pieszych na ul. Wojska Polskiego w Złotoryi wjechał w niego służbowym peugeotem Wojciech J., pracownik miejskich wodociągów.

Złotoryjska policja wstępnie uznała, że to kierowca nie udzielił pieszemu pierwszeństwa na przejściu. Potem jednak winą za wypadek obarczono pieszego, zgodnie z sugestią biegłego, według którego starszy pan nieostrożnie wtargnął pod koła. I policja, i biegły potwierdzają, że peugeot poruszał się z prędkością większą niż dozwolona (w tym miejscu obowiązuje ograniczenie do 40 km/h). Ale ich zdaniem nawet gdyby Wojciech J. jechał wolniej, nie byłby w stanie zahamować przed zebrą. 28 grudnia 2010 r. Prokuratura Rejonowa w Złotoryi postępowanie umorzyła.

Rodzina Stanisława Neski nie pogodziła się z taką decyzją.

- Daliśmy ogłoszenia, że szukamy świadków, bo 16 września policjanci wykonujący czynności na miejscu zdarzenia nie zadbali nawet, by spisać relacje pieszych i kierowców - opowiada Zbigniew Neska, syn potrąconego mężczyzny. - Chodziliśmy wzdłuż ul. Wojska Polskiego od sklepu do sklepu, pytając o ludzi, którzy mogli coś widzieć. Okazało się, że policjanci nie zrobili nawet tego.

Dzieci zmarłego zwróciły się też o opinię do niezależnego biegłego od wypadków komunikacyjnych. Zapłaciły za nią. Z dokumentu opracowanego na podstawie policyjnych zdjęć i szkiców wynikało, że gdyby kierowca peugeota zastosował się do znaków ograniczających prędkość, zatrzymałby wóz kilka metrów przed przejściem dla pieszych.

Na tej podstawie rodzina pana Stanisława zaskarżyła postanowienie o umorzeniu w sądzie i zakwestionowała tezy, na których oparli się policjanci i prokurator. Podważyła zeznania Wojciecha J. Dowiodła też, że ciało pana Stanisława zostało przesunięte ze środka jezdni w pobliże krawężnika.

Żeby wyjaśnić wątpliwości, Sąd Rejonowy w Złotoryi nakazał powołanie zespołu biegłych, a ci wydali opinię jednoznacznie wskazującą na winę kierowcy, który jechał o 10-20 km za szybko. 29 czerwca 2011 r. ten sam prokurator, który pół roku wcześniej nie widział winy Wojciecha J., skierował przeciwko niemu akt oskarżenia. Zarzucił mu, że nie zachował ostrożności przed przejściem, nienależycie je obserwował i przekroczył prędkość o co najmniej 10 km/h, w wyniku czego potrącił Stanisława Neskę.

Kierowca zgodził się dobrowolnie poddać karze 1,5 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 4 lata plus nawiązka. Sąd zatwierdził ten wyrok. Rodzina chce surowszej kary. Złoży apelację.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Popłoch na hiszpańskich plażach Drony wykryły w wodzie rekiny!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na zlotoryja.naszemiasto.pl Nasze Miasto