Grażyna i Władysław Moczulscy wygrali z burmistrzem Złotoryi w pierwszej instancji, przed Sądem Rejonowym w Złotoryi. Miasto odwołało się jednak, a dopóki nie zapadnie prawomocny wyrok, przedsiębiorcy nie chcą ryzykować otwarcia lokalu.
Z prawnego punktu widzenia, mogliby, bo wszystko jest w porządku. Już 5 lat temu zrobili wszelkie wymagane odbiory budynku.
- Ale chcę zrobić wszystko na czysto, bez obaw, że za miesiąc przyjdzie jakiś urzędnik i każe mi zamknąć winiarnię - mówi Władysław Moczulski.
Bój toczy się o wejście do piwnicy, dobudowane do zabytkowej kamieniczki w rynku. 6 lat temu wszelkie instytucje, łącznie z konserwatorem zabytków i burmistrzem, zgodziły się na jego postawienie. Gdy budowla stała, wojewoda odkrył, że burmistrz wydał zgodę na budowę, choć nie miał takich uprawnień. Odtąd burmistrz zaczął domagać się usunięcia wejścia. Wystąpił do sądu o wydanie gruntu, na którym je posadowiono. W czerwcu przegrał, ale ze względu na odwołanie, sprawę bada teraz Sąd Okręgowy w Legnicy. Dwie rozprawy już się odbyły. Strony czekają na trzecią.
Dzisiaj przesłuchał m.in. Ryszarda Porczyńskiego, powiatowego inspektora nadzoru budowlanego ze Złotoryi, który stwierdził, że inwestycja Moczulskich nigdy nie była samowolą budowlaną.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?