Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Złotoryja: Naciągacze wykorzystali pana Eugeniusza

Piotr Kanikowski
Eugeniusz Dobczyński zaufał sercu i został bez pieniędzy
Eugeniusz Dobczyński zaufał sercu i został bez pieniędzy fot. piotr krzyżanowski
Eugeniusz Dobczyński, rolnik z wioski pod Złotoryją, dwa lata temu został wdowcem. Samemu źle, więc kiedy zakręciła się wokół niego Barbara P. - też owdowiała, miłość ze szczenięcych lat - serce zabiło mu mocniej.

Zaczęli planować wspólne życie. Zaręczyli się, datę ślubu ustalili na czerwiec, ale już w święta - gdy wdowa przyjechała do pana Eugeniusza z dziećmi - byli niczym jedna wielka rodzina, serdeczni i szczęśliwi.

Tydzień po świętach Krystian, syn Barbary P., miał kupić samochód. Poprosił pana Eugeniusza, by podżyrował mu umowę. - Jak mógłbym odmówić? Przecież za kilka miesięcy mieliśmy być rodziną... - opowiada rolnik.

W komisie samochodowym pan Eugeniusz ufnie złożył podpis na umowie, a wtedy okazało się, że jest nie żyrantem, a kredytobiorcą. Auto - peugeot 206 cabriolet - kosztował 13 tys. zł plus odsetki. W sumie 24 tys. zł. Pana Eugeniusza nie byłoby na niego stać, ale Krystian P.. uspokajał, że niezależnie od umowy, to on będzie płacił raty. Wciąż byli jeszcze jak jedna rodzina.

Po zakupie samochodu wszystko się zmieniło. Między wdową a rolnikiem ochłodziło się. Ślub odwołano. Barbara P. i jej syn zaczęli unikać pana Eugeniusza, nie odbierali telefonów, zaprzestali częstych, wcześniej, odwiedzin. Za to mężczyzna zaczął otrzymywać regularną korespondencję z banku, domagającą się wpłaty pieniędzy za samochód.

Pan Eugeniusz zrozumiał, że padł ofiarą naciągaczy. Peugeot, do którego ani razu nie wsiadł, jest w posiadaniu Krystiana P., gdzieś w Legnicy. Bezskutecznie domaga się zwrotu auta, żeby je sprzedać i spłacić bank, choćby ze swoją stratą.

Dodzwoniliśmy się wczoraj do Krystiana P. - Będę spłacać - obiecał, ale nie potrafił wyjaśnić, dlaczego do tej pory nie interesował się rachunkami za auto.

- To zwykła kradzież - uważa Andrzej Świąder, zięć pana Eugeniusza.
Eugeniusz Dobczyński czuje się bezradny. Dwukrotnie był w tej sprawie w Powiatowej Komendzie Policji w Złotoryi, ale potraktowano go niechętnie, wydrwiono za naiwność i postraszono. - Żadnego oficjalnego zgłoszenia nie mamy zarejestrowanego - mówi, po sprawdzeniu, Piotr Klimaszewski, oficer prasowy ze Złotoryi. Nas zapewnia, że jeśli rolnik zechce zgłosić przestępstwo oszustwa, wyłudzenia lub kradzieży, zajmą się sprawą z całą należną powagą.

Jak można uniknąć podobnych oszustw? Czekamy na Wasze opinie

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto