18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Legnica: Dializoterapia obchodzi 25-lecie

Ewa Chojna,Piotr Krzyżanowski
Uroczystość 25-lecia
Uroczystość 25-lecia Zdjęcia Piotr Krzyżanowski
W Polsce co roku tysiące osób dowiaduje się, że mają chorobę nerek. Na początku jest zdziwienie – bo przecież nic mnie nie bolało. Potem zapewne (złość) rozpacz i niedowierzanie, że teraz nasze życie będzie kręcić się wokół dializ. Trzy razy w tygodniu po kilka godzin człowiek jest podłączony do maszyny ratującej życie. Można się do tego przyzwyczaić – owszem. Jednak czy jest to łatwe?

Nie tylko aparat do dializy może zastąpić trwale uszkodzone nerki. Jeszcze jeden sposób leczenia to przeszczepienie narządu . Obecnie w kraju na transplantację nerki oczekuje ponad 2200 osób. Czeka się średnio rok. W całej Polsce żyje ok. 9 tysięcy osób z przeszczepioną nerką, a prawie 20 tys. chorych jest w programie dializ. Dla przeszczepiania nerek ważna jest wczesna diagnoza, możliwy jest tzw. przeszczep wyprzedzający - jeszcze przed włączeniem do programu dializ.

Andrzej Głowacz, 32-letni mieszkaniec Legnicy dowiedział się o chorobie nerek kiedy miał 20 lat. Wszystko było dobrze, aż pewnego dnia po prostu zaczął się źle czuć.
- Poszedłem do lekarza pierwszego kontaktu, zrobiłem badania i okazało się, że moje nerki nie działają tak jak należy - mówi. - Rozpoczęło się leczenie, najpierw w poradni nefrologicznej a później w stacji dializ. Miałem szczęście, bo dializowany byłem tylko pół roku. Leczenie wiąże się z pewnymi ograniczeniami, trzeba na siebie uważać, oszczędzać się. W trakcie dializ już jest gorzej. Trzeba przestrzegać diety oraz tego ile i co się pije. Wszystko zależy od wagi i organizmu.
Pan Andrzej bardzo szybko zdecydował się na przeszczep nerki. - Nie zastanawiałem się nad tym. Cztery lata temu przeszedłem operację i teraz czuję się bardzo dobrze. Pracuję, jestem aktywnym człowiekiem, choć prawda jest taka, że kondycję mam trochę słabszą. Po przeszczepie bałem się nadwyrężać organizm, ale z czasem się człowiek przyzwyczaja do tej myśli.
Andrzej Głowacz zachęca do tego by co jakiś czas wykonać badania.
- Nerki nie bolą, możemy chorować latami i nic nie czuć - mówi. - Dlatego tak ważna jest profilaktyka. Nerki to bardzo wrażliwy organ.

Większe doświadczenie z przeszczepami miał Grzegorz Śmietana. 56-letni legniczanin przeszedł już trzy operacje.
- Dializoterapię rozpocząłem w 1991 roku - opowiada pan Grzegorz. - Miałem trzy przeszczepy, w tym jeden nieudany. Ludzie są w szoku, kiedy dowiadują się, że przeszczep nie jest na całe życie, ale taka jest prawda. Jak wygląda życie po przeszczepie? To przede wszystkim dyscyplina i ścisłe przestrzeganie zaleceń lekarza. Dużą rolę odgrywa tu dieta. Teraz, po tylu latach, kiedy idę na przyjęcie spoglądam na stół jak na tablicę chemiczną. Wystarczy jeden rzut oka i wiem ile czego mieści się w jedzeniu. Myślę sobie, spróbuje tego i tego i jeszcze trochę tego, a potem stop.
Grzegorz Śmietana ze śmiechem przyznaje, że do wszystkiego można przywyknąć, choć nie ukrywa, że wcale nie jest łatwo. - Zderzając się z dializą ludzie przeżywają szok. Ja twierdzę, że mięknie się po trzech latach, przyzwyczaja po pięciu.

Trzy przeszczepy ma za sobą również Justyna Więcek-Arleth. - Dializoterapię rozpoczęłam w 1991 roku. Zabiegi trwały rok. Potem miałam pierwszy przeszczep. Nerka funkcjonowała dobrze przez trzy lata - opowiada pani Justyna. - Potem wróciłam na dializy. Do maszyny byłam przywiązana przez rok. Przeszłam drugi przeszczep, który utrzymał się aż 11 lat, do 2008 roku. Potem nerka utraciła funkcje. Przeszłam trzeci przeszczep.
Pani Justyna nie narzeka. Cieszy się życiem. Wyniki ma teraz bardzo dobre i z ufnością patrzy w przyszłość.
- Na pierwszy i drugi przeszczep zdecydowałam się bez wahania - mówi. - Po drugiej operacji pojawiły się komplikacje, dlatego przed trzecim przeszczepem wahałam się. Nawet po przeszczepie życie nie wygląda różowo bo trzeba na siebie dmuchać i chuchać, ale dializy są o wiele bardziej obciążające dla organizmu. Teraz jestem bardzo zadowolona z tego, że zdecydowałam się na operację. Czuję się doskonale, moja nerka działa bez zarzutu.

Grzegorz Fulczyński choruje od 1999 roku. - To, że nerki nie działają prawidłowo wykryto przy okazji zwykłych badań - wspomina - Trafiłem do szpitala, okazało się, że mój stan był na tyle kiepski, że od razu rozpoczęto dializy. Przewieziono mnie do kliniki we Wrocławiu, gdzie potwierdzono, że mam kłębuszkowe zapalenie nerek - mówi. - Dializowałem się 12 lat. Nie było łatwo, ale nie zrezygnowałem z pracy. Przez długi czas zastanawiałem się nad przeszczepem, ale miałem wiele wątpliwości. Bałem się tego czy uda mi się pogodzić to wszystko z pracą. Przecież po takiej operacji organizm jest osłabiony, trzeba uważać żeby się nie przeziębić, trzeba się oszczędzać. Dopiero kiedy mój stan się pogorszył zdecydowałem się zaryzykować.
Grzegorz Fulczyński przeszedł przeszczep nerki w marcu 2011 roku. - Po przeszczepie człowiek przede wszystkim nie jest uwiązany - mówi pan Grzegorz. - Można swobodnie gdzieś wyjechać na dłużej. W prawdzie mi się to udawało nawet w trakcie dializ bo co roku jeździłem na wakacje po uprzednim ustaleniu dializ w innym ośrodku, ale mimo wszystko teraz jest o wiele łatwiej.
Grzegorz Fulczyński przyznaje, że ma świadomość, że przeszczepiona nerka może pewnego dnia przestać działać, ale jak twierdzi, nie myśli o tym i nie poddaje się.

U Stanisława Mielniczuka z Legnicy choroba nerek objawiła się podwyższonym ciśnieniem i bólem głowy. Wyniki nie pozostawiały wątpliwości. Po leczeniu w poradni nefrologicznej przyszedł niestety czas na dializy a lekarz prowadzący zaproponował dializę otrzewnową. - To było życie na czas, musiałem być w domu lub miejscu gdzie mogę wymienić płyny o określonej godzinie - mówi pan Stanisław. - Mam 55 lat, od pięciu wiem, że mam chore nerki. Przeszczep przeszedłem na początku października tego roku. Nie żałuję, czuję się dobrze. W prawdzie decyzji o operacji nie podjąłem od razu, ale lekarz przekonał mnie do tego. Po godzinie już jechałem do szpitala.
Na operacje czeka obecnie Wiesław Poniewierski. 63-latek leczy się od 20 lat. W jego przypadku dializy rozpoczęto dopiero trzy lata temu. - Dializy ratują życie i nie ma tu o czym dyskutować - mówi pan Wiesław. - Wziąłem sobie do serca zalecenie doktora Drozda z legnickiej stacji dializ. Z pełną świadomością mogę powiedzieć, że to właśnie on postawił mnie na nogi. Teraz jestem zakwalifikowany do przeszczepu i czekam na operację. Dla mnie to będzie powrót do normalności.

W podobnej sytuacji jest Janina Cebula. - O chorobie dowiedziałam się w 2003 roku w trakcie rutynowych badań. Przestrzegałam diety i zaleceń lekarza. W ubiegłym roku rozpoczęłam dializy. Dla mnie to nie jest bardzo uciążliwe ponieważ korzystam ze świadczenia przedemerytalnego. Nie siedzę przed telewizorem w oczekiwaniu na nerkę. Jestem aktywna, cały czas w ruchu. Czuję się bardzo dobrze, może nawet mogłabym pobiec w maratonie, tylko musiałabym wcześniej potrenować - śmieje się pani Janina.

Te historie to tylko kropla w ogromnym morzu. Ci ludzie zgodnie przyznają, że o chorobie dowiedzieli się przez przypadek, dlatego też przestrzegają innych.
- Nie miałam pojęcia, że jestem chora. Prawdę pokazały wyniki - wspomina Janina Cebula. - Trzeba robić badania kontrolne, przecież im wcześniej się wykryje nieprawidłowe działanie nerek tym większa jest szansa, że się je wyleczy.
Tego samego zdania są lekarze z legnickiej stacji dializ, którzy poprzez lekarzy rodzinnych zapraszają mieszkańców regionu na badania w kierunku wykrycia chorób nerek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na legnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto