Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Legenda głosi, że to właśnie nad Odrą zaręczyli się Dobrawa i Mieszko I

Marcin Torz
Tak wyglądał Wrocław w średniowieczu. Miasta z jednej strony broniła Odra, z drugiej - fosa
Tak wyglądał Wrocław w średniowieczu. Miasta z jednej strony broniła Odra, z drugiej - fosa
Wrocław powstał nad Odrą nieprzypadkowo. Rzeka stanowiła naturalną fortyfikację chroniącą mieszkańców przed nieprzyjacielem, dostarczała wody i ryb, ale także była szlakiem, którym transportowano najróżniejsze towary. To Odrą płynęły barki znad Bałtyku wyładowane bursztynem, który później trafiał na południe Europy.

Najprawdopodobniej Odrą płynęła również czeska księżniczka Dobrawa, by spotkać się z polskim księciem Mieszkiem I. - Legenda głosi, że już w 965 roku, a więc rok przed przyjęciem chrztu przez polskiego władcę, Dobrawa przypłynęła tratwą na Ostrów Tumski, gdzie czekał na nią wybranek - opowiada Bronisław Zathey, wrocławski przewodnik. Tam miało dojść do zaręczyn. - Ceremonia była bardzo efektowna - mówi Zathey. - Wojowie uderzali mieczami w tarcze, a lud stojący przy Odrze wrzucał do rzeki posążki pogańskich bożków. Wszystko po to, aby księżniczka, która była już chrześcijanką, była pewna, że Mieszko I porzuci pogańskie wierzenia.

Z czasami średniowiecza związana jest również inna odrzańska legenda. W 1241 roku pod Wrocław podeszły mongolskie hordy. W mieście wybuchła panika, bo dochodziły plotki o tym, jak okrutni są skośnoocy najeźdźcy. - Na wysokości zadania stanął Czesław Odrowąż, przeor klasztoru dominikanów - mówi Zathey. Duchowny wpuścił mieszkańców na Ostrów Tumski. Na wyspie wrocławianie mogli się czuć bezpiecznie (Mongołowie zresztą zrezygnowali z ataku na miasto i ruszyli pod Legnicę, gdzie doszło do bitwy z wojskami Henryka Pobożnego - przyp. red.). Jednak w mieście, które wtedy (nie licząc Ostrowa) prawie całe zbudowane było z drewna, wybuchł pożar. Palić zaczął się również most nad Odrą (teraz stoi tam most Tumski), którym można było się dostać na bezpieczny Ostrów. I to w chwili, gdy na zagrożonym brzegu pozostał jedynie Czesław Odrowąż.

- Według legendy wtedy wrocławskiemu duchownemu z pomocą przybyły niebiosa - opowiada miejski przewodnik. Bóg miał sprawić, że Czesław przeszedł bezpiecznie Odrę i uniknął mongolskich strzał oraz utonięcia.

Bóg miał sprawić, że Czesław przeszedł bezpiecznie Odrę i uniknął mongolskich strzał oraz utonięcia

Do dramatycznych chwil związanych z religią doszło na Odrze nie tylko w legendach, ale i w rzeczywistości. W połowie XIV wieku kilkudziesięciu wrocławian, na skutek nieszczęśliwego wypadku, wpadło z mostu Tumskiego wprost do Odry. Drewniana wówczas przeprawa nie wytrzymała naporu wiernych, którzy zmierzali na mszę na Ostrowie Tumskim.

Przez całą historię Odra była dla Wrocławia wyjątkowo ważna. Transportowano nią przeróżne towary: bursztyny, niewolników, ale i sól oraz śledzie. W XIV wieku w Rynku (tam, gdzie teraz stoi pomnik hr. Fredry) organizowano popularny targ rybny. Ryby w większości pochodziły z samej Odry.

Rzeka dawniej nie dostarczała jedynie samej wody i pożywienia. Co ciekawe, w zimie mieszczanie wyrąbywali z niej płaty lodu. Wielkie tafle zabierali do piwnic, które pełniły rolę spiżarni. - Dzięki temu tworzyli prawdziwe lodówki, by gromadzone w kazamatach mięso nie psuło się - dodaje Zathey.

W XV wieku we Wrocławiu zaczęto budować porty. Najpierw ulokowane były w dzisiejszym centrum miasta. Kilkaset lat temu Wrocław kończył się na fosie miejskiej. I tak statki cumowały przy Kępie Mieszczańskiej (tuż obok dzisiejszego mostu Dmowskiego), a także na Wyspie Młyńskiej. Później (XIX wiek) powstały też porty na Osobowicach (tam, gdzie teraz jest zimowisko barek) oraz przy ujściu do Odry Oławy - tuż przy moście Grunwaldzkim. W tym miejscu działał port węglowy. Było to w czasach, gdy węgiel był podstawą wszelkiej gospodarki. - Obok portu, tam, gdzie teraz stoi budynek urzędu wojewódzkiego, działała gazownia, która potrzebowała regularnych dostaw surowca - mówi Zathey.

Odrą spławiano także drewno. Zajmowali się tym przede wszystkim Polacy. - Niemcy nazywali takich pracowników "Wasserpolen" , co oznacza: "rozwodnieni Polacy" - mówi z uśmiechem Bronisław Zathey.

Inna ciekawostka. W XIX wieku, tuż obok Wyspy Słodowej, urządzono na platformie pływalnię wyłącznie dla kobiet. Właśnie w tym stuleciu Odra stała się popularna wśród samych mieszkańców. Rzeka dalej wykorzystywana była jako droga transportu, dalej łowiono w niej ryby, ale stała się też miejscem wypoczynku.

W XIX wieku, tuż obok Wyspy Słodowej, urządzono na platformie pływalnię wyłącznie dla kobiet

W 1870 roku na Odrę wypłynęły pierwsze statki parowe. - Od razu powstały firmy, które specjalizowały się w turystyce rzecznej - opowiada Ryszard Sławczyński z wrocławskiego Klubu Muzyki i Literatury, miłośnik Odry. Przewozów podjęło się Towarzystwo Żeglugowe Krause & Nagel. Dysponowało parowcami "Natalie", "Germania", "Kaiser Wilhelm" i "Oder". Popularność rejsów była na tyle duża, że już pięć lat później pojawiła się konkurencyjna firma, która również chciała zarobić. Towarzystwo Żeglugowe Schierse & Schmidt oferowało podróż statkami o nazwach "Breslau" i "Silesia".

Odra była wielką wrocławską atrakcją właściwie do końca II wojny światowej. Później coraz bardziej miasto się od niej odsuwało. Na lata zniknęły statki wycieczkowe, nabrzeża obumarły. Teraz na szczęście się to zmienia i rzeka staje się coraz ważniejsza.

od 7 lat
Wideo

Kalendarz siewu kwiatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto