Około godz. 15 pod napisem stanęli pracownicy piekarni Grzegorza Barana, którzy przez działania urzędu mogli stracić pracę. Poszkodowani przez burmistrza po kolei podchodzili do mikrofonu i opowiadali o swej krzywdzie. Młodsi i starsi walili w beczki po oleju, werble i pudełka po farbie, powtarzając nazwiska ofiar ratusza. Na Basztowej zgromadziło się ponad 150 osób. Straż miejska ani policja nie interweniowały.
Według relacji, jaką Grzegorz Baran zdał mieszkańcom, jeden z autorów protestu miał być zastraszany przez urzędników burmistrza. Dlatego nie chciał zabrać głosu. Grzegorz Baran opowiadał za niego, że dziś przed czternastą dzwoniono z ratusza, by wycofał swe nazwisko z transparentu, a jeśli tego nie zrobi, będzie miał problemy.
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?