Gra toczy się o los pięcioosobowej rodziny Zygmunta Kolasińskiego. Odmawia ona opuszczenia domu, którego miastu nie chce się remontować. Władze wolą wysiedlić ludzi, a dom sprzedać lub zburzyć. Lokatorzy twierdzą, że dbali o komunalne mieszkanie przez 24 lata, z nadzieją, że wykupią je od gminy.
W Sądzie Rejonowym w Złotoryi sprawę prowadzi, bardzo wnikliwie, sędzia Joanna Nierzewska-Sosa. Burmistrzowi nie spodobały się jednak niekorzystne dla miasta wyroki, jakie Joanna Nierzewska-Sosa wydała w dwóch innych sprawach wytoczonych przez niego mieszkańcom Złotoryi. W uzasadnieniu jednego z nich znalazło się stwierdzenie, że "Gmina Miejska w Złotoryi swoimi działaniami zaprzecza (...) idei samorządności i zdaje się tracić z pola widzenia swoją służalczą rolę wobec obywateli". Także inne wygłaszane przez sędziego opinie zrodziły w prawnikach urzędu miasta przekonanie o jego negatywnym nastawieniu do burmistrza Ireneusza Żurawskiego.
Oba niekorzystne dla gminy wyroki wydane przez Joannę Nierzewską-Sosę w sprawie kamienicy przy ul. Basztowej i wejścia do winiarni w Rynku zostały po apelacji uchylone przez Sąd Okręgowy w Legnicy.
Sąd Rejonowy w Złotoryi rozpatrzył wniosek burmistrza miasta. Uznał, że nie ma podstaw do wyłączenia Joanny Nierzewskiej-Sosy z prowadzenia sprawy państwa Kolasińskich. W szczególności nie stwierdzono żadnych zdarzeń, które mogłyby podważyć bezstronność sędziego.
Pozwana rodzina jest już zmęczona długą walką o swe mieszkanie. Wniosek burmistrza traktuje jako grę na zwłokę.
Zobacz też: Dzieci z przedszkola wygrały zabawki
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?